
Tuż obok zajezdni ''Dr Bus vo Chur'' przechodziła linia kolejowa ''dwa w jednym''. Spójrzcie uważnie: prawy tor to klasyczny tor wąski, natomiast lewy tor ma trzy szyny, ułożone w taki sposób, że mogą po nim jeździć zarówno pociągi normalnotorowe, jak i wąskotorowe [zdj. J. Grzyb]

Pociąg wąskotorowy [zdj. J. Grzyb]

Ta nowoczesna lokomotywa to też lokomotywa wąskotorowa [zdj. J. Grzyb]

I kolejny pociąg wąskotorowy. Te pociągi jeździły tam dosłownie co kilkanaście minut [zdj. J. Grzyb]

I kolejny pociąg - tym razem robiony z silnym przybliżeniem [zdj. J. Grzyb]

Tu już ponoć maszynista denerwował się na Jarka, że go zaraz przejedzie [zdj. J. Grzyb]

To też jest lokomotywa wąskotorowa. Muszę przyznać - poczułem się trochę głupio, widząc to zdjęcie: w Szwajcarii nawet pociągi wąskotorowe są nowocześniejsze, niż u nas zwykłe [zdj. J. Grzyb]

To i kilka następnych zdjęć to zdjęcia robione przeze mnie z samochodu, gdy wracaliśmy z Chur do Winterthuru

Widoki na szwajcarskiej autostradzie są dużo ciekawsze, niż na niemieckiej


Tu udało mi się uchwycić balon Shella (żółty punkt pod lusterkiem)


Wjeżdżamy do jednego z licznych na tej trasie tuneli

Po wyjeździe z tunelu widok zmienił się diametralnie

O! Pociąg podmiejski nas wyprzedził

Kolejny tunel

Są też i takie ''nie do końca tunele''

Zürichsee - znaczy, że zbliżamy się pomału do Zürichu

I rzeczywiście. Oto wjazd do Zürichu

A to centrum Zürichu (droga z Chur do Winterthur i dalej do Schaffhausen wiedzie przez centrum Zürichu - ale mimo to przejeżdża się sprawnie i szybko

Zürich - ciąg dalszy

To już Winterthur. Niegdyś przemysłowe miasto - ma obecnie duże, jak na Szwajcarię, bezrobocie - z tego, co mi mówiono: ok. 6%. Na zdjęciu - próba zagospodarowania po nowemu starych, przemysłowych dzielnic i obiektów

No proszę, jaki ładny autobus na dworcu w centrum Winterthuru: Solaris Urbino, rodem z Polski. Doprawdy sympatycznie jest widzieć na szwajcarskich drogach, mało tego - ze szwajcarskimi numerami rejestracyjnymi - polską (po części też moją) myśl techniczną

W Winterthurze szybko załatwiliśmy to, co trzeba (oddaliśmy czujnik do pomiaru temperatury, który wykorzystywaliśmy w Chur) i ruszyliśmy dalej - przez Schaffhausen do Niemiec

Przejeżdżać przez Schaffhausen i nie zobaczyć Rheinfallu - największego wodospadu w Europie - to byłby grzech. Mimo więc późnej pory (było już po ósmej wieczorem) postanowiliśmy rzucić na niego okiem. Oto on - widziany z góry zamkowej [zdj. J. Grzyb]


A tak Rheinfall wygląda z dołu

Mój kolega - autor wielu zdjęć z obu tych albumów o Szwajcarii

A to ja - w oparach Renu przy wodospadzie [zdj. J. Grzyb]

Restauracja vis á vis wodospadu [zdj. J. Grzyb]
K. Przewoski/ sierpień 2005