Lot samolotem pasażerskim. Poznań, marzec 2006

Liczba obrazków: 24
Data utworzenia : sobota, 18 marca 2006


thumbs/dsc02209.jpg
Krótko po wystartowaniu z lotniska Ławica w Poznaniu. Samolot obiera kierunek Monachium
thumbs/dsc02218_filtered.jpg
Zaczęło zmierzchać. Ziemia z góry wygląda niesamowicie: ta ciemna plamka z jasnymi światełkami to całkiem spore miasteczko. Muszę przyznać, że bardzo się bałem lotu (naoglądałem się filmów o katastrofach lotniczych w cyklu dokumentalnym na kanale National Geografic). Ale start i lot samolotem - było dla mnie takim cudownym przeżyciem, że - będąc już w górze - pomyślałem sobie: nawet gdyby nie było nam dane szczęśliwie wylądować, to i tak było warto polecieć
thumbs/dsc02220_filtered.jpg
Gdzieś nad chmurami, krótko po zachodzie słońca
thumbs/dsc02224_filtered.jpg
Zbliżamy się do Monachium. Już to pisałem, ale powtórzę: miasta z góry wyglądają niesamowicie: jak jakieś potoki lawy czy bursztynowe pajęczyny (oświetlone drogi) z jaśniejącymi kropelkami rosy (punktami latarni). Niestety, nie udało mi się zrobić zdjęcia, które by dobrze ilustrowało ten opis. Na usprawiedliwienie powiem, że zrobienie takiego zdjęcia wymagałoby dłuższego czasu naświetlania, a samolot, którym leciałem, jakoś nie chciał się nawet na moment zatrzymać, abym mógł zrobić nieporuszone zdjęcie :-)
thumbs/dsc02271.jpg
Nazajutrz. Krótko przed odlotem. Czekając na swój samolot, podziwiałem inne
thumbs/dsc02272.jpg
Typowy, duży, europejski port lotniczy. Na zdjęciu: jedna z wielu takich poczekalni, z których wchodzi się specjalnymi ruchomymi rękawami wprost do samolotów
thumbs/dsc02274.jpg
O właśnie idę takim rękawem do Boeinga 737 w barwach niemieckiej Lufthansy
thumbs/dsc02275.jpg
Tym samolotem za chwilę będę leciał (ta chwila okazała się nieco później dwiema godzinami)
thumbs/dsc02278.jpg
Dostałem miejsce przy oknie, akurat przy jednym z dwu silników odrzutowych tego samolotu, pozwalających mu wystartować na odcinku niecałych 2 km z prędkością 230 km/h i rozpędzić się potem do przeciętnej prędkości przelotowej 800-900 km/h (dane ze strony http://www.bredow-web.de/Berlin_Tegel/Boeing_737-300_Lufthansa/boeing_737-300_lufthansa.html). Tak mi zaimponował transport lotniczy, że kilka dni po powrocie kupiłem sobie "Skrzydlatą Polskę", w której przeczytałem, że w lutym Boeing wyprodukował pięciotysięczny egzemplarz B737 oraz - że ten samolot został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako samolot wyprodukowany w największej liczbie egzemplarzy w historii lotnictwa komunikacyjnego - w efekcie czego, statystycznie rzecz biorąc, w chwili, kiedy czytacie ten tekst, w powietrzu znajduje się około 1250 tych maszyn, a co 4.6 sekundy jeden z B737 startuje bądź ląduje
thumbs/dsc02298_filtered.jpg
Fakt, że mieliśmy już 8. marca, nie przeszkodził śnieżycy rozszaleć się w południowo-środkowych Niemczech - to był powód, dla którego start do Monachium opóźnił się o prawie dwie godziny. Po prostu nie mielibyśmy gdzie wylądować (monachijskie lotnisko było zamknięte przez kilka godzin). Wystartowaliśmy dopiero wtedy, gdy załoga samolotu otrzymała informację, że Monachium ponownie zaczęło przyjmować samoloty. Mimo tego - kapitan zdecydował, że na wszelki wypadek jeszcze dotankuje trochę paliwa - to po to, byśmy mogli poczekać w powietrzu lub polecieć gdzie indziej, gdyby się okazało po przylocie do Monachium, że zima znów zaatakowała
thumbs/dsc02308.jpg
Chwilę po starcie samolot, cały czas się ostro wznosząc, zatoczył łuk - tak że mogliśmy podziwiać z góry miejsce, z którego przed chwilą wystartowaliśmy
thumbs/dsc02318.jpg
Kapitan pocieszał, iż samoloty startujące z Monachium mają podobnie duże opóźnienie, jak my. Ale akurat samolot do Poznania odleciał dosyć punktualnie (jak potem sprawdziłem na aktualnym rozkładzie jazdy - jako jeden z nielicznych tego wieczoru). Efekt:  odleciał beze mnie i mojego bagażu :-(. Udałem się więc do punktu informacyjnego Lufthansy, aby po odczekaniu w solidnej kolejce zapytać, co mam teraz ze sobą począć. Pracownik Lufthansy szybko stwierdził, że następny samolot do Poznania odlatuje rano, po czym zarezerwował mi na koszt linii elegancki hotel (HollidayInn) w centrum Monachium i wręczył kwitek, umożliwiający mi bezpłatny przejazd taksówką do i z hotelu. Na zdjęciu: siedzę sobie właśnie w tym hotelu (niestety, sam - zdjęcie zrobił mi samowyzwalacz)
thumbs/dsc02321.jpg
Rzeczywiście sporo było śniegu na ulicach, jakkolwiek rano padał już deszcz, nie śnieg
thumbs/dsc02324.jpg
Samolot do Poznania nie stał przy rękawie - trzeba było podjechać do niego podstawionym autobusem (zdjęcie zostało zrobione z tego autobusu tuż przed odjazdem)
thumbs/dsc02325.jpg
Oto ten samolot: ATR 42 (więcej o nim można przeczytać w Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/ATR_42)
thumbs/dsc02333.jpg
Ta nieplanowana zmiana podróży (spóźnienie się na samolot, powrót 12 godzin później) miała swoją dobrą stronę: miałem okazję zobaczyć, jak się leci w dzień. A leci się równie cudownie, jak wieczorem, jakkolwiek wrażenia są zupełnie inne. Nie ma tych - jako się rzekło  - bursztynowych pajęczyn w dole, za to jest błękitne niebo, cudne słońce (mimo że na ziemi lało jak z cebra) i morze ślicznych białych chmur poniżej
thumbs/dsc02346.jpg
Silnik naszego ATR 42, podobnie jak jego bliźniak z drugiej strony, sprawował się bez zarzutu
thumbs/dsc02352.jpg
Niesamowite. Lecieliśmy, zawieszeni między chmurami: pod nami ciężkie chmury deszczowe, a wysoko, wysoko(!) nad nami zwiewne chmurki, jakie czasem się widuje w lecie
thumbs/dsc02356.jpg
Podchodzimy do lądowania w Poznaniu. Zdjęcie zostało zrobione chwilę po przebiciu się przez dolną warstwę chmur
thumbs/dsc02360.jpg
Na tym lotnisku za parę minut będziemy lądować
thumbs/dsc02367.jpg
Lecimy już wprost na pas do lądowania
thumbs/dsc02369.jpg
Tuż przed dotknięciem pasa lotniska na Ławicy
thumbs/dsc02371.jpg
Chwilę po wylądowaniu. Spokój i profesjonalizm obsługi samolotów, niesamowita ilość samolotów startujących i lądujących (w takim na przykład Monachium) - przekonały mnie, że chyba rację mają statystyki, kiedy mówią, że moja podróż samochodem z Ławicy do domu będzie bardziej niebezpieczna, niż te loty, które właśnie miałem za sobą. A jednak - kiedy zatrzymaliśmy się na ziemi, poczułem pewną ulgę :-)
thumbs/dsc02374.jpg
I jeszcze rzut oka na główny hol lotniska na Ławicy. Maleńkie jest to lotnisko (w porównaniu z takim Monachium), ale ma swój urok

Opracowanie i zdjęcia: K. Przewoski